Witam
Mistrz giallo powraca - Lucio Fulci.
Lucio Fulci to jeden z największych twórców włoskiego kina grozy. W 1982 roku nakręcił horror „Lo squartatore di New York” („New York Ripper”, „Nowojorski rozpruwacz”).
4 Marca 1982 roku odbyła się premiera jednego z najlepszych horrorów w reżyserii Lucio Fulci. „Lo squartatore di New York” to jeden z najbrutalniejszych filmów w historii kina. Zdjęcia do filmu kręcono Nowym Jorku oraz Rzymie, w okresie od sierpnia do października 1981 roku. Film zakazany w wielu krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Australii, Finlandii i Norwegii. Wydany został dopiero po objęciu dużą cenzurą. Mimo, że większość filmów Fulciego w Wielkiej Brytanii zostało z czasem dopuszczonych do dystrybucji, to jednak „Lo squartatore di New York” nadal pozostaje na wyspach ocenzurowane. W Stanach Zjednoczonych premiera filmu odbywa się dopiero w październiku 1984 roku i tylko w ograniczonej liczbie kin. Wersja video ukazuje się tam dopiero w 1987 roku. Taka dystrybucja miała ogromny wpływ na jego ocenę oraz na wyniki finansowe filmu. Mimo niezbyt przychylnego przyjęcia przez krytyków film odniósł sukces. Jednak tak naprawdę sławę zyskał dopiero w latach 90-tych. Związane to było z rozszerzającą się dystrybucją filmu.
Scenariusz do filmu to dzieło Gianfranco Clerici i Vincenzo Mannino. Jednak pierwotna wersja scenariusz została zmieniona przez Dardano Sacchetti. W końcowej fazie również przez samego reżysera. Duet Clerici-Mannino niejednokrotnie wcześniej pracował już razem. Sam Clerici napisał wcześniej scenariusz do „Non si sevizia un paperino” („Nie torturuj kaczuszki”) w reżyserii Fucli. Jest on również autorem scenariusz do „Una farfalla con le ali insanguinate” Duccio Tessari, który już na blogu się pojawił. Z kolei Dardano Sacchetti to czołowy scenarzysta filmów giallo. Ma na swoim koncie scenarisuze do filmów czołowych reżyserów gatunku, takich jak Mario Bava, Dario Argento, Lucio Fulci, Antonio Margheriti, Umberto Lenzi, Lamberto Bava czy Michele Soavi. Jest to już czwarty film który opisuję na blogu, a którego scenariusz wyszedł spod ręki Sacchettiego.
Nowym Jorkiem wstrząsa seria morderstw młodych kobiet. Tajemniczy morderca który kwacze jak kaczka, prowadzi grę z prowadzącym śledztwo porucznikiem Williamsem. Giną kolejne kobiety, a jedyna kobieta, której udało się uciec z rąk mordercy, dostarcza policji ważnych informacji...
„Lo squartatore di New York” to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów Fulci. Bardzo krwawy i brutalny. Tym filmem Fulci potwierdził, że należy do czołowych twórców giallo. Niektóre sceny gore na długo pozostają w pamięci. Na pewno nie każdemu przypadną takie sceny do gustu. Znajdą się tacy, którzy będą odwracali wzrok. Jednak taki jest już urok wielu filmów Fulci. W jego filmach sceny są brutalne ale przede wszystkim są one bardzo realistycznie przedstawione.
Bardzo dobrze wypadła w filmie obsada. Jest tutaj wiele nazwisk znanych z innych filmów gatunku. Najbardziej znany fanom giallo jest zapewne Howard Ross, czyli filmowy Mickey Scellenda. Urodzony w Rzymie aktor od początku lat 70-tych regularnie grywał we włoskich thrillerach, m.in. „5 bambole per la luna d'agosto” Mario Bavy. Dla Paolo Malco, który zagrał postać doktora Davisa, był to drugi film Fulciego. Rok wcześniej wystąpił w innym jego filmie „Quella villa accanto al cimitero” („Dom przy cmentarzu”). Wystąpił również w innych filmach reżyserów znanych z giallo takich jak Sergio Martino, Luciano Ercoli, czy Lamberto Bava („Morirai a mezzanotte”).
W filmie pojawił się też na chwilkę Michele Soavi oraz sam Lucio Fulci. O ile ten pierwszy pojawił się tylko na moment to Fulci miał dłuższą rolę grając szefa policji.
Znakomicie wypadła w filmie Almanta Suska, dla której był to debiut przed kamerą. Zagrała Fay Majors, czyli jedyną ofiarę napastnika, której udało się przeżyć. Jednak jej kariera nie potoczyła się tak jakby chciała. Zagrała w zaledwie ośmiu produkcjach w karierze. Z kolei dla Danieli Doria „Lo squartatore di New York” był czwartym filmem Fulciego w któym wystąpiła. W sumie na dziewięć filmów w jakich zagrała w karierze, cztery to dzieła tego reżysera. Zora Kerova również pojawi się jeszcze na blogu. Ma na koncie kilka filmów grozy, a jedyny dotąd opisywany przeze mnie to „La casa dalle finestre che ridono”, który stanowił jej debiut filmowy.
Bardzo ważnym elementem filmów Fulciego są efekty specjalne, charakteryzacja oraz zdjęcia. Dzięki nim reżyser osiąga tak realistyczne sceny. Makabrycznie przedstawione zabójstwa są siłą jego filmów. Tak jest oczywiście w tym przypadku. Sceny morderstw są dosyć drastycznie przedstawione, dlatego nie każdy będzie zadowolony po seansie. Odpowiadała za to grupa doświadczonych współpracowników takich jak Germano Natali (współpracował z Dario Argento, Lamberto Bava, Ruggero Deodato, Luigi Cozzi, Aldo Lado), Maurizio Trani (wielokrotnie pracował z Fulcim, m.in. przy „Non si sevizia un paperino” i „Zombi 2”). Odpowiadający za zdjęcia Luigi Kuveiller również wykonał kawał dobrej roboty. Nie był to pierwszy film Fulciego przy którym pracował. Współpracował również z innymi reżyserami gatunku.
Film „Lo squartatore di New York” jest bardzo dobrym dziełem Fulciego. Film ma niesamowity klimat, a ataki mordercy są bardzo ciekawie przedstawione. Oczywiście jak to bywa w filmach giallo, morderca ujawniony zostaje dopiero na końcu filmu. Przez cały film reżyser skrzętnie manipuluje wydarzeniami, wprowadzają co chwilę kolejnego podejrzanego. Z pewnością ze względu na brutalne sceny nie każdemu przypadnie do gustu. Jednak każdy fan giallo oraz włoskich filmów grozy musi ten film zobaczyć.
Film godny polecenia. Mnie osobiście bardzo denerwowało kwaczenie mordercy. Było dużo gorsze niż same morderstwa. W sposób ukazywania bohaterów i ich roli w filmie bardzo mnie zaskakiwał. Ale przede wszystkim zmyłki jakie zastosował reżyser do końca nie pozwalały jednoznacznie wskazać kwaczącego mordercę.
OdpowiedzUsuńDla mnie wręcz przeciwnie - kwaczenie było bardzo ciekawe. Fulci nakręcił typowe giallo z zaskakującym zakończeniem. Nie przypadkowo jest jednym z mistrzów gatunku.
UsuńZastanawiam się czemu był zakazany?
OdpowiedzUsuńJest dużo więcej bardziej brutalnych filmów, które są dostępne w innych krajach, jak np.: "Siedem bram piekieł".
W opisywanym przez Ciebie filmie jedna scena zapadła mi szczególnie w pamięć. Była wyjątkowo brutalna, pokazana w bardzo krwawy i realny sposób. Mam na myśli scenę morderstwa prostytutki komisarza. Zapada w pamięć!
Myślę, że te zakazy to głównie zasługa właśnie opisywanego przez Ciebie morderstwa, które było niezwykle realistycznie przedstawione. Masz również rację, że ta scena pozostaje na długo w pamięci.
Usuń„Siedem bram piekieł” było zakazane w Niemczech i Norwegii. W USA wycięto niektóre sceny gore, a w Wielkiej Brytanii był tylko trochę skrócony. Jednak najważniejsza jest tutaj sama realność, a pod tym względem scenariusz „Lo squartatore di New York” jest bardzo realny, tym samym morderstwa w nim zawarte również takie są.
Przemyślawszy sprawę postanawiam przyznać , ze byłem w błędzie . Kwaczenie jest rewelacyjne i już mnie nie denerwuje . Nie jest dużo gorsze, niż same morderstwa, tylko jest po prostu inne. I odnosi się do ,, Nie torturuj kaczuszki''.
OdpowiedzUsuń, Nowojorski rozpruwacz'' jest bardziej hardkorowy pod względem gore niż ,,Siedem bram piekieł'' , jeśli porównamy wersje uncut obu tych filmów - ja porównałem i już teraz wiem.
Mnie kwaczenie od razu się spodobało i oczywiście nasuwało skojarzenia z filmem „Nie torturuj kaczuszki”. „Nowojorski rozpruwacz” jest przede wszystkim o wiele bardziej realistycznym filmem niż „Siedem bram piekieł”. Sceny mimo, że w obu filmach są brutalne to tutaj inaczej się je odbiera.
UsuńJa nie wiem, co Wy wszyscy widzicie w tych okrutnych, ohydnych filmach - te wszystkie gialla i inne krwawe rzeźnie to szczyty eskapizmu, oglądane chyba tylko przez szukających wrażeń frustratów, nie radzących sobie z własnymi emocjami wobec kobiet. Jak można czerpać radość z oglądania przecinania brzucha nagiej kobiety - to przecież zakrawa na jakiś masochizm. I do tego szukanie tych zakazanych scen. Skoro cenzor uznał, że są zakazane, to chyba miał kupić temu powód? Nie rozumiem tego pochwalania krwawej jatki - co autor bloga o tym myśli?
OdpowiedzUsuńJak dla mnie giallo to nie jakaś tam rzeźnia pozbawiona sensu. Zdecydowana większość filmów z gatunku ma bardzo ciekawe scenariusze. W wielu z tych filmów nawet nie widać krwi. Faktem jest jednak, że są reżyserzy, którzy wzbogacają treść filmu krwawymi i brutalnymi scenami. Do takich należy m.in. Lucio Fulci (nazywany „ojcem chrzestnym kina gore”). Chociaż wcześniejsze jego filmy nie zawierały tego typu scen. Wystarczy zobaczyć opisywane już na blogu „Non si sevizia un paperino” i „Sette note in nero”. Jeśli chcesz zobaczyć giallo pozbawione brutalnych scen to, poza wymienionymi filmami Fulciego, sięgnij po filmy takich reżyserów jak np. Mario Bava, Luciano Ercoli, Duccio Tessari, Pupi Avati, Sergio Martino. Z filmów Dario Argetno to polecam głównie te wcześniejsze, gdyż były mniej krwawe. Oczywiście im starsze filmy tym mniej krwistych scen. Z czasem bowiem reżyserzy pozwalali sobie na coraz brutalniejsze sceny.
UsuńSpecjalnie nie szukam wyciętych scen, jednak zawsze staram się oglądać film w pełnej, nieokrojonej wersji. Tylko wtedy można w pełni ocenić film. Co do cenzorów to jakoś specjalnie bym się nimi nie przejmował. Patrząc chociażby na wspomniany wcześniej „Non si sevizia un paperino”. Ten film również został zakazany. Inna sprawa to czas kiedy filmy giallo powstawały. Lata 60-te i 70-te to czas kiedy wiele rzeczy szokowało. Każda scena morderstwa stanowiła potencjalną scenę do wycięcia. W dzisiejszych czasach takie sceny nie budzą żadnej odrazy.
Podsumowując, o wartości filmu giallo nie świadczy ilość morderstw oraz jakość ich przedstawienia. Te filmy mają przede wszystkim wartość fabularną. To są głównie kryminały i thrillery. Horrory stanowią zaledwie część gatunku, a z nich tylko kolejna część jest brutalna. Osobiście nie muszę mieć w filmie rozcinanego brzucha, ani fontanny krwi. Są to po prostu sceny obrazujące wydarzenia, które reżyser chciał przedstawić bardzo realistycznie. Często oczywiście takimi scenami reżyserzy próbowali szokować. Oglądam te filmy ze względu na treść jaką przedstawiają. Tak jest również w przypadku „Lo squartatore di New York”.
Odnośnie cenzorów to akurat dla mnie nie jest żaden argument. Tym bardziej jak przypomnimy sobie jak działał cenzor w naszym kraju odnośnie prasy, muzyki czy kabaretu w latach komuny. On też miał jakiś powód? Zostawię to pytanie bez odpowiedzi.
UsuńMyślę, że sceny morderstw w filmach giallo dają dużo do myślenia, sposób ich ukazywania jest bardzo realistyczny. A sam nurt giallo to przede wszystkim bardzo dobry scenariusz i tak wydaje mi się należałoby do tego podchodzić. Jak widzę "anonim" pokusił się nawet o psychologiczne ujęcie i charakterystykę ludzi oglądających filmy tego gatunku. Nie wydaje mi się abym " nie radziła sobie z emocjami wobec kobiet, była frustratem lub tylko szukała wrażeń" oglądając dobre kino.
Może należałoby obejrzeć więcej filmów z tego gatunku, a nie tylko tych krwawych i może opinia byłaby inna. Ja nie jestem jakąś fanką giallo ale wybieram takie filmy do oglądania, który scenariusz lub opis mnie zainteresuje bo tak naprawdę to od nas zależy co będziemy oglądać.
W sprawie cenzorów to całkowicie się z tobą zgadzam.
UsuńMyślę, że często człowiek zbyt szybko się do czegoś zraża. Czasami zobaczy się najgorszy film z gatunku, lub w filmografii reżysera czy aktora i już wyrabia się zdanie. Mimo, że kolejne filmy mogą być rewelacyjne to gdzieś ten niesmak z pierwszego pozostaje. Dlatego najlepiej zobaczyć więcej filmów z gatunku lub danego twórcy i wtedy stwierdzić czy jest to dobre czy nie. Przykładowo jakbym ocenił Jamesa Camerona po pierwszym jego filmie jaki widziałem („Piranha Part Two: The Spawning”), to bym nie zobaczył takich filmów jak „Aliens”, „The Abyss” czy „Terminator 1 & 2”.
A ten anonim powyżej co nie pochwala oglądania krwawej jatki to jakiś niespełniony krytyk. Pozdrawiam Pana (Panią?)
UsuńSpróbuję od tego całego Bavy coś zobaczyć. Podobno on był uczniem Felliniego a ja go uwielbiam, to jest dla mnie esencja kina: Bergman, Vischonti. Ich filmy przyprawiają mnie o palpitacje większe niż te sceny gores. Ale przyjemnie tutaj czytać słowa eksperta od horroru, który zawsze coś doradzi, podpowie.
OdpowiedzUsuńMario Bava jest bardzo dobry na początek przygody z giallo. Mam nadzieję, że przypadną Ci jego filmy do gustu. Całą wymienioną przez Ciebie trójkę reżyserów, również podziwiam. Najbardziej z nich Felliniego. On był prawdziwym mistrzem.
UsuńJak piszą w jednej książce, "Ossessione" Vischontiego z '43 to jeden z prototypów giallo.
UsuńDo zobaczenia - ten stary zboczuch Luchino mógł czymś przysadzić solidnym (w końcu w '43 był dopiero młodym nieopierzonym zboczuchem)
„Ossessione” mi wisi niedokończony od paru lat. W najbliższym czasie nadrobię zaległość.
UsuńJa bym na Twoim miejscu Bavy nie oglądał, bo to właśnie on giallo wymyślił i przez niego tyle potem cierpień ludzkich nakręcono . To , że jego gialli z lat 60' są mniej drastyczne niż te, które inni kręcili póżniej , wcale go nie usprawiedliwia.
OdpowiedzUsuńNie zwalaj wszystkich kinowych cierpień ludzkich na Bavę. Kiedy kręcił pierwsze giallo nie miał pojęcia w jakim kierunku gatunek się będzie rozwijał. To, że wyewoluował w kierunku scen brutalnych i krwawych to nie jego wina. Jest to raczej wina innych reżyserów oraz samego rynku filmowego. Powiedziałbym nawet, że największy wpływ na taki rozwój gatunku miała publiczność. Od dawna wiadomo, że sceny gwałtów, morderstw, seksu, itp najbardziej przyciągają ludzi. Każdy film kontrowersyjny ma dużą oglądalność. Nie dziwi więc fakt, że takie sceny zaczęły się coraz częściej pojawiać w filmach. Z czasem zaczęły pojawiać się filmy mondo, snuff oraz kanibalistyczne. Przy tych produkcjach giallo to niewinna bajeczka.
UsuńTo w sumie racja, bo skoro on wymyślił ten rodzaj filmów to pewnie także wymyślił te wszystkie cierpienia jakie widać na ekranie. Ale mimo to zaryzykuje. Niestety nie widzę jego filmów ani na allegro ani w sklepach- skąd to dorwać - Fellini jest przecież w Polsce wydawany na dvd, skąd Wy to wszystko bierzecie?
UsuńU nas niestety ciężko dostać filmy Bavy oraz inne giallo. Najłatwiej kupować za granicą lub na aukcjach internetowych.
UsuńA ja właśnie wcześniejszy filmy Bavy naprawdę doceniam. Mają świetny scenariusz, klimat, zwroty akcji i przede wszystkim obsadę. Do tego filmy dzieją się w pięknych miejscach i mają cudowną kolorystykę.
OdpowiedzUsuńFilmy Mario Bavy są naprawdę wyjątkowe. Jeżeli ktoś zaczyna oglądanie giallo od początku jego filmografii to nawet późniejsze krwawe filmy nie zrażają go do gatunku.
UsuńNie wiem, czy takie estetyczne upiększanie zła , żeby było bardziej przyswajalne, jest czymś dobrym. Chyba raczej nie. Zło zawsze pozostaje złym. A ze ktoś potem robi jeszcze gorsze rzeczy w kinie, to nie rozgrzesza tym tego , który to wszystko na mniejszą skalę kiedyś rozpoczął . Nie można dać się tak łatwo omamić.
OdpowiedzUsuńPS - Co to jest snuff ? Probowałem znaleść w Internecie , ale chyba nie ma. To coś od narkotyków ?
Ja na to nie patrzę jak na upiększanie zła. W ogóle nie oceniam kultury przez ten pryzmat. Widać każdy szuka czegoś innego i widzi wszystko inaczej!
UsuńNie obwiniajmy jednego reżysera za to, że gatunek który on zapoczątkował wyewoluował w takim kierunku a nie innym. Każdy reżyser ma swój rozum, wie co kręci i jest świadom wpływu jego dzieł na widzów. Dla jednych takie sceny mogą stanowić upiększenie, innym z kolei będą przeszkadzać. To są jednak dwie skrajne grupy odbiorców. Po środku jest olbrzymia grupa widzów, którzy oglądają film i oceniają go pod względem jego walorów artystycznych. Do takich widzów zaliczam się również ja. Dla mnie są one pewną wizją reżysera, którą ja oglądam. Jeden reżyser pokaże tylko błysk ostrza, a potem zakrwawioną ofiarę, a drugi przedstawi morderstwo szczegółowo z całą gamą okrucieństw.
UsuńFilmy Snuff to filmy przedstawiające rzekomo autentyczne sceny tortur i zabójstw (np. seria Guinea Pig).
A Grateful Dead ssie !!!
OdpowiedzUsuńWidzę, że toczy się tu ciekawa dyskusja. Ja giallo bardzo lubię, bo ten gatunek wywodzi się z filmów Hitchcocka - to w większości kryminały z elementami thrillera, a sceny przemocy (i seksu) to wabik na widza, skutecznie przyciąga on do ekranu. Jak dziś pojawia się informacja o PG 13 to widzowie są przeważnie rozczarowani, ale kat. wiekowa R powoduje zainteresowanie (niestety, CGI-krew to nie to samo co gore ze starych horrorów).
OdpowiedzUsuńMario Bava zapoczątkował nie tylko modę na giallo, ale i na sceny gore (to właśnie od jego "Krwawej zatoki" z '71 widać większą brutalność w kinie, szczególnie włoskim). Lucio Fulci, choć znany jest z ultrabrutalnych horrorów jest dla mnie twórcą wszechstronnym, nakręcił spaghetti western "Czas masakry", dramat historyczny "Beatrice Cenci", film przygodowy "Biały kieł", dramat gangsterski "Kontrabanda". Moim ulubionym filmem tego twórcy jest "Siedem czarnych nut", który jest bardzo stylowym i niezbyt brutalnym kryminałem.
A propos fascynacji przemocą to zacytuję Quentina Tarantino, który powiedział że jak ktoś mówi że nie lubi scen przemocy to dla niego jest to porównywalne z tym, że może też nie lubić scen tanecznych. To są tylko środki wyrazu służące do budowania fabuły i charakterystyki postaci , jeśli ktoś lubi filmową przemoc to wcale nie musi oznaczać że jest pozbawionym wrażliwości brutalem.
Idealnie ująłeś temat. Niestety wielu ludzi jak słyszy giallo to kojarzy je z seksem i krwią. Jest to podobna sprawa jak z muzyką metalową. Utarły się stereotypy z którymi ciężko się walczy.
UsuńCo do Fulciego to kręcił on filmy należące do wielu różnych gatunków. Poza tymi co wymieniłeś miał na swoim koncie również sci-fi, fantasy, musicale czy przeważające ilościowo komedie. Początkowe filmy giallo w jego karierze były pozbawione brutalności. Od „Zombi 2” zaczęły się krwawe dzieła.
Tarantino wielokrotnie podkreślał, że jest fanem włoskiego giallo. Jego filmy też są dosyć krwawe. Co do przemocy w filmie, to jeśli się komuś nie podoba to niech po prostu nie ogląda. I niech nie ocenia tych, którzy takie filmy oglądają.
,,... Początkowe filmy giallo w jego karierze były pozbawione brutalności...''
UsuńCo Ty nie powiesz? Co najwyżej ,,, Una sull'altra'' 69'. W ,, La Lucertola...'' 71'są krwawe sceny , jedna wywołała nawet ostry skandal i sprawa otarła się o sąd : słynny patent z psami . Carlo Rambaldi musiał demonstrować , jak to zostało zrobione, bo ktoś oskarżył Fulciego , że zlecił wypatroszenie ok. klikunastu żywych psów na potrzeby filmu. Dodam, ze ten ktoś musiał być na prawdę kompletnym kretynem żeby to , co pokazano na ekranie wziąć za żywe psy .
W ,, No si Sevizia un Paperino'' 72' mamy BARDZO brutalną scenę linczu na Florindzie Bolkan, wyjątkowo odpychającą i depresyjną.
Bez dwóch zdań okrutnym filmem Fulciego jest spaghetti western ,, Il Quatro Dell'Apocalisse'' , gdzie serwuje się m.in. jedzenie trupa, obdzieranie żywcem ze skóry i soczyste erupcje krwi z ran postrzałowych.
Już w jego pierwszym westernie ,, Tempo Di Massacro'' 66' mamy na prawdę mocną , jak na tamte lata scenę batożenia , która trwa kilka minut.
Nie można mierzyć poziomu kinowego okrucieństwa z przełomu 60/70 miarą tego, co przyniósł przełom 70/80 .
,,.. Niestety wielu ludzi jak słyszy giallo to kojarzy je z seksem i krwią...''
Dlaczego ,, niestety'' ? Bardzo trafna skojarzenia. Jakby tam nie było jednego i drugiego, to byś w ogóle tego nie oglądał , z resztą nie tylko Ty.
„Una lucertola con la pelle di donna” krwawe sceny zawiera, ale nie są one zbyt mocne. To, że ktoś doczepił się do psów to już inna sprawa. Jak cenzorzy chcą to zawsze do czegoś się doczepią. Z kolei jeśli chodzi o „Non si sevizia un paperino” to dla mnie scena linczu nie była wyjątkowo brutalna. Może gdybym film oglądał w 72 r. to miałbym inny odbiór. Jednak już w tym czasie było wiele filmów mocniejszych.
UsuńPozostałe wymienione przez Ciebie filmy to westerny. Nie będę komentował poziomu brutalności scen w nich zawartych, gdyż wcześniej pisałem o początkowych filmach giallo w karierze Fulci.
Dlatego „niestety”, ponieważ dzięki skojarzeniom z seksem i krwią prędzej po taki film sięgnie „niewyżyty dzieciak” niż osoba szukająca ciekawego filmu. Może Cię to również zaskoczy, ale ja nie szukam w filmach krwi i seksu. Jeśli w tych filmach by tych elementów nie było, na pewno bym je nadal oglądał.
To nie cenzorzy się doczepili , przecież scena w filmie była, nikt jej nie wyciął. Scena nie tylko jest bardzo mocna ( Rambaldi pokazał klasę ! ) , ale przede wszystkim atakuje widza z całkowitego zaskoczenia . Czegoś tak makabrycznego w ŻADNYM giallo do tej pory nie było.
UsuńPodobny efekt wywiera scena linczu . Następuje ona w połowie filmu, gdzie do tej pory nie było kropli krwi , zwłoki dzieciaków, morderstwa i wszystko inne było idealnie stonowane . To było uderzenie znienacka w widza, który nie był na coś takiego przygotowany i oswoił się z tym, ze ogląda zwykły, wyważony kryminał . Dla mnie była to wyjątkowo sadystyczna scena , ociekająca dominacją , nienawiścią i cierpieniem z bardzo realistycznie wykonanymi ranami i krwią , świetnie sfilmowana . Potwornie ksenofobiczna . Byłem głęboko poruszony i na prawdę w dupie mam licytowanie, czy w tym czasie bywały mocniejsze sceny , czy nie.
A dlaczego stawiasz ,,seks i krew'' w opozycji do ,, ciekawego filmu'' ?
Jak jesteś taki ,wyżyty' i dorosły a ostatnie zdanie Twojego posta nie jest hipokryzją, to przez najbliższych kilka miesięcy pisz wyłącznie o filmach, gdzie nie ma żadnej przemocy ani seksu. Ale mają być ciekawe !
Już to widzę :D
Sam Lucio Fulci powiedział że cenzorzy zaatakowali go w związku ze sceną z psami. To, że nie wycięli sceny to efekt obronienia własnej wersji przez twórców.
UsuńCo do sceny linczu to się zgodzę, że była świetnie nakręcona, jednak każdy odbiera ją na swój sposób. Każdego również poruszą inne sceny i sytuacje.
Nie stawiam seksu i krwi w opozycji do ciekawego filmu. Kompletnie źle odbierasz moje słowa. Ciekawy film może zawierać seks i krew, co jest widoczne doskonale w filmach giallo. Mi chodziło o to, że wiele osób nie sięga po filmy giallo, będąc przekonanymi, że to kino klasy B zawierające tylko sceny brutalne, krwawe i pełne nagości. Te filmy jednak mają coś więcej w sobie niż tylko tak proste elementy. Co do „niewyżytych dzieciaków” chodziło mi o osoby, które obejrzą film bo tam jest „TAKA SCENA”. Zazwyczaj nie obejrzą całego filmu, tylko wybrane sceny bo są mocne. Nic z fabuły niewiedzą, bo treść nie byłą przedmiotem ich zainteresowania.
Nie wiem o co ci chodzi z tą hipokryzją, wyraźnie coś Ci się pomieszało. Napisałem, że seksu i krwi nie musi być, co nie znaczy, że nie oglądam, ani że mi się nie podobają. Generalnie w giallo te sceny są dobrze nakręcone i dopasowane do fabuły, a to jest najważniejsze. Nie pisałem również, że lubię tylko filmy bez takich elementów. Uwielbiam giallo takim jakie jest. Zarówno z mocnymi scenami, jak i bez nich.
Efektem obronienia własnej wersji przez twórców było to , że Fulci nie poszedł siedzieć . Afera nie rozpętała się o to , że zrobili okrutna scenę tylko o rzekomy sadyzm wobec zwierząt.
UsuńAle nie ważne, w poprzednim poście napisałeś, że początkowe filmy giallo w karierze Fulciego były pozbawione brutalności, co jest totalną bzdurą . Dla tego podjąłem temat .
Co do reszty, to po prostu czekam, aż wyrażnie i jasno określisz, że seks i przemoc w giallo Cię fascynują i pociągają . Czy chcesz, czy nie, seks i przemoc definiują ten gatunek , w ogromnym stopniu . Nie ma czegoś takiego ; ,,, Jeśli w tych filmach by tych elementów nie było, na pewno bym je nadal oglądał...''
, to jest jakieś totalnie abstrakcyjne ,gdybanie'. To właśnie wydało mi się hipokryzją . I nic mi się nie pomieszało , odwołuję się bezpośrednio do Twoich wypowiedzi.
Ważne że się czepiali o scenę z psami, co mogło mieć bardzo negatywny wpływ na karierę Fulciego.
UsuńUważam, że początkowe giallo Fulciego poziom brutalności miało bardzo niski. On się dopiero z czasem rozkręcił. To są subiektywne odbiory każdego widza. Nie ma się o co kłócić.
Nie mogę Ci określić, że seks i przemoc w giallo mnie fascynują i pociągają. Przecież pierwsze giallo jakie oglądałem nie zawierały takich scen lub zawierały je w małej ilości. To nie takie sceny zdecydowały, że tak polubiłem ten gatunek. Fakt, że takie sceny są ważnym elementem giallo jest niezaprzeczalny, ale to nie znaczy, że czekam w filmie tylko na takie sceny. Faktem jest też, że wiele scen jest świetnie nakręconych, przez co ogląda się je przyjemnie.
u nas, na południu, mówią na to: "masło maślane" :D :D
UsuńTeż mieszkam na południu.
UsuńJak widzę co niektórzy mają problem czytania ze zrozumieniem i czepiają się słów wyjętych z kontekstu. Ja u Fantasmy nie widzę hipokryzji bo nie patrzę na giallo jak na film z cyckami czy flakami wyciąganymi z brzucha. Każdy widzi co chce widzieć i słyszy co chce słyszeć!
Usuńja czasem słyszę głosy.
UsuńAlbo nie pozbawionym wrażliwości brutalem .
OdpowiedzUsuńalbo brutalnym brutalem :D :D
UsuńGiallo to krew, seks, intryga kryminalna i ostrze.
OdpowiedzUsuńAmen!
... i szaleństwo. Też, jako ,,język'' opowieści.
OdpowiedzUsuńNo tak. I J & B . Notabene wersja z miodem przepyszna. Polecam. 10/10
OdpowiedzUsuńGdyby erotyka była w każdym filmie giallo to nie byłaby taką atrakcją. Filmy Bavy z lat 60, które zdefiniowały ten gatunek są jej pozbawione. Ale od filmu Fulciego "Una sull'altra" widać już większą śmiałość pod tym względem. Intryga kryminalna jest zdecydowanie na pierwszym miejscu, seks jest miłym dodatkiem, ale wiadomo że jak w filmie występuje Barbara Bouchet to fan gatunku z pewnością czeka na "momenty" :D
OdpowiedzUsuńMiędzy wczesnym Bavą a ,, Una sull'altra'', śmielej z erotyką poczynali sobie m.in. Lenzi ( Orgasmo ) i Romolo Guerreri ( Sweet Body of Deborah ) , ale faktem jest, że Fulci podszedł do sprawy z takim smakiem, wyobrażnią i talentem, jak nikt przed nim. I jakie dobrał kobiety ! ( z miejsca zakochałem się z Elsie Martinelli ) Tym filmem Lucjan odpalił estetyczno-sensualną bombę .
OdpowiedzUsuńNo, Elsa Martinelli jest (była) doprawdy czarująca. I do tego całkiem niezła aktorka (wraz z Lancasterem otrzymała pierwszą nagrodę aktorską berlińskiego festiwalu). Ja zakochałem się w niej oglądając "Serce i szpada" oraz "Hatari!" Hawksa.
UsuńOsobiście uważam, że reżyserzy giallo mają wielki talent w kwestii doboru aktorek. Zarówno pod względem urody jak i umiejętności aktorskich.
UsuńPamiętam, jak grała Indiankę w ,, Indian Fighterze'' De Totha , to Kirk Douglas jako przewodnik karawany wozów olał całą tę karawanę, zostawiając kilkadziesiąt osób na pastwę losu i poleciał za nią w dzikie knieje. Ciul z odpowiedzalnością :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film! Brudny klimat, bulwersujący obraz kobiet (lubię takie prowokacje w kinie grozy) i oczywiście sławetna scena z żyletką, która po prostu wymiata wykonaniem i pomysłem. Fulci w najwyższej formie!
OdpowiedzUsuńDla mnie to jeden z najlepszych filmów Fulciego. W scenie z żyletką pokazał swoją niesamowitą fantazję.
Usuń