czwartek, 12 marca 2015

Non aver paura della zia Marta - The Murder Secret

Witam
Mario Bianchi to kolejny debiutujący na blogu reżyser.


W 1988 roku Mario Bianchi nakręcił horror „Non aver paura della zia Marta” („The Murder Secret”). Nie był to pierwszy film z  tego gatunku w karierze reżysera. Jest to jednak jeden z najważniejszych filmów jakie Bianchi nakręcił.




Mario Bianchi urodził się w Rzymie 7 stycznia 1939 roku. Jest synem znanego reżysera Roberto Bianchi Montero, u którego stawiał pierwsze kroki w branży filmowej. W filmie „Gagliardi e pupe” z 1958 roku zadebiutował jako aktor. Kolejną rolę u ojca zagrał w 1969 roku. Jednak dwa lata wcześniej rozpoczyna pracę jako asystent reżysera Siro Marcellini w filmie „Lola Colt”. W kolejnych latach Bianchi jest częstym asystentem reżyserów. Pracuje przy kilku filmach swojego ojca, oraz innych reżyserów jak León Klimovsky, Francesco Mazzeiale, Steno czy Mario Bava. Z Bavą pracował przy filmach „5 bambole per la luna d'agosto” oraz „Il rosso segno della follia”. Swój pierwszy film Bianchi reżyseruje w roku 1971. Jest to western „In nome del padre, del figlio e della Colt”. Kariera reżysera wskakuje wreszcie na właściwe tory. Regularnie reżyseruje oraz pisze scenariusze. Nakręcił łącznie ponad 70 filmów. W roku 1988 Mario Bianchi nakręcił horror „Non aver paura della zia Marta”, do którego napisał również scenariusz. 



Richard Hamilton zostaje zaproszony do domu na wsi przez swoją ciotkę Martę, której nie widział od kiedy był dzieckiem. Jedzie tam wraz z żoną, nastoletnią córką i młodszym synem. Starszy syn ma dojechać do nich później.  Na miejscu dowiadują się od dozorcy, że ciotki nie ma ale wkrótce wróci. Jednak zanim wróci, dom będzie świadkiem wielu przerażających wydarzeń...



Film „Non aver paura della zia Marta” jest mało znanym włoskim horrorem. Jest to również film, przy powstaniu którego brał udział sam Lucio Fulci. Widać zresztą jego wpływ w wielu elementach filmu. Sam Fulci wykorzystał część scen z filmu w „Un gatto nel cervello” („A Cat in the Brain”) z 1990 roku. Film nie należy jednak do czołówki włoskiego kina grozy. Widać w nim bardzo niski budżet. Wartość filmu reżyser próbował podnieść krwawymi scenami morderstw, co w dużej mierze mu się udało. Sam scenariusz nie jest zbytnio zagmatwany. Raczej prosta historia, ale nakręcona tak, że ogląda się ją przyjemnie. Widoczne są wpływy klasycznych filmów grozy, takich jak „Psycho” z 1960 r., „The Texas Chain Saw Massacre” z 1974 r., czy „Poltergeist” z 1982 r.



W roli głównej wystąpił zasłużony włoski aktor Gabriele Tinti. Bardzo dobrze zagrał rolę Richarda Hamiltona. Film Bianchi powstał w końcowym etapie jego kariery. Trzy lata później aktor zmarł w Rzymie na atak serca. Zagrał w karierze prawie w 140 produkcjach, niejednokrotnie w filmach grozy. Na blogu opisywałem dotychczas jeden film z jego udziałem - „Diabolicamente... Letizia”. Rewelacyjną rolę zagrał tutaj Maurice Poli. Urodzony w Tunezji Poli wcielił się w postać dozorcy Thomasa. Mający na koncie 65 ról aktor jeszcze zagości na moim blogu.



Sacha Darwin, która wcieliła się w postać Marty jest zapewne znana wielu fanom filmów giallo. Zagrała m.in. w paru filmach Lucio Fulci. Tutaj też bardzo dobrze odegrała postać tytułowej bohaterki. W roli córki Georgii, bardzo dobrze zaprezentowała się Jessica Moore. Młodziutka aktorka debiutowała na ekranie zaledwie rok wcześniej w filmie Joe D'Amato „La monaca del peccato”. Mimo, że zagrała zaledwie w dziewięciu filmach w karierze, to były to filmy takich reżyserów jak wspomniany D'Amato, Mario Bianchi oraz Lucio Fulci.



Na uwagę zasługuje przede wszystkim ciekawa muzyka, za którą odpowiadał Gianni Sposito. Ciekawie również nakręcone zostały sceny zabójstw. Dosyć krwawe i brutalne. Sama akcja rozwija się bardzo powoli, aż do momentu gdy zaczynają się morderstwa. Wtedy to film zaczyna się dopiero rozkręcać. Aż żal, że tak szybko się kończy. Mimo, że „Non aver paura della zia Marta” nie należy do czołowych przedstawicieli gatunku to warto go zobaczyć. Polecam wszystkim fanom włoski horrorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz