czwartek, 23 października 2014

Dèmoni - Demons - Demony

Witam
Dziś przedstawię jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy horror z dorobku Lamberto Bavy. 



Swoje wielkie dzieło Lamberto Bava wyreżyserował w roku 1985, a jego premiera odbyła się 4 października tegoż roku. Sam Bava stwierdził, że „Demoni” to jego najlepszy film, jaki kiedykolwiek nakręcił. Zdjęcia do filmu kręcono w Berlinie oraz Rzymie w terminie od czerwca do lipca 1985 roku. Sceny akcji w kinie kręcone były w prawdziwym nieczynnym już kinie. Aktualnie w tym budynku znajduje się bank. 



Za scenariusz i produkcję odpowiada sam mistrz Dario Argento. Można też zauważyć w holu kina plakat z filmu „4 mosche di velluto grigio” („Cztery muchy na szarym aksamicie”), który to wyreżyserował Dario Argento w 1971 roku. Nad scenariuszem pracował również Dardano Sacchetti, który jest twórcą całej historii. Sacchetti bardzo często pracował nad scenariuszami włoskich filmów giallo, m.in. w opisywanych już na moim blogu filmach w reżyserii Lucio Fulci „Sette note in nero” i „Zombi 2”.



Młoda studentka Cheryl spiesząc się na zajęcia spotyka dziwnego mężczyznę z maską na twarzy, który wręcza jej darmowy bilet do kina. Wraz z koleżanką decydują się na opuszczenie zajęć i pójście na tajemniczy film. Widownia w kinie jest zróżnicowana, są zarówno ludzie młodzi jak i starsi, a nawet niewidomy mężczyzna. Na miejscu poznają dwóch młodzieńców, którzy się do nich przysiadają. Wyświetlany film opowiada o czwórce młodych ludzi odwiedzających cmentarz na którym pochowano Nostradamusa. W trumnie jasnowidza zamiast kości odnajdują księgę oraz maskę. Swoimi czynami uwalniają demona zła, który sieje śmierć. W tym momencie okazuje się, że film nie do końca jest tylko fikcją. Kiedy jedna z kobiet w kinie rozpoczyna przemieniać się w demona, publiczność wpada w panikę. Próba ucieczki z kina okazuje się niemożliwa, gdyż drzwi wejściowe zostały zamurowane. Rozpoczyna się rozpaczliwa walka z demonami, których ciągle przybywa...



W pracy nad filmem „Demoni” reżyserowi pomagał nie tylko Argento. Inny wielki włoski reżyser Michele Soavi był asystentem reżysera. Wystąpił on również w podwójnej roli. Zagrał mężczyznę w masce wręczającego bilety do kina oraz wystąpił jako Jerry - główny bohater filmu wyświetlanego w kinie. Małą rólkę zagrał również sam Lamberto Bava, którego można było zauważyć wychodzącego z metra.



W tym filmie  jako stażysta asystenta reżysera pojawił się syn Lamberto Bavy - Fabrizio. W rolę Hannah wcieliła się z kolei Fiore Argento - córka Dario, której ojciec parę razy powierzył mniejsze role w filmach nad którymi pracował. Na uwagę zasługuje również rola bileterki w kinie, którą zagrała Nicoletta Elmi. W wieku 7 lat zagrała w „Reazione a catena” Mario Bavy, a cztery lata później w „Profondo rosso” Dario Argento.



Film „Demoni” jest sprawnie zrealizowanym horrorem. Zawiera też brutalne, czasem obrzydliwe sceny. Jest to jednak mocna strona filmu. Efekty specjalne za które odpowiadał Sergio Stivaletti zostały wykonany bardzo dobrze. Stivaletti ma na swoim koncie pracę przy wielu filmach z gatunku giallo. Nie tylko przy efektach filmów grozy pracował. Z filmów, które już przedstawiałem na blogu, tylko jeden na razie zawierał efekty specjalne nad którymi pracował Stivaletti. Chodzi mianowicie o „Dellamorte Dellamore”, ale wkrótce pojawią się kolejne.



Za rewelacyjną muzykę odpowiada Claudio Simonetti. Jego muzyka tworzy w filmie nastrój grozy. W scenach gdzie akcja nabiera tempa wykorzystano utwory zespołów metalowych oraz rockowych, takich jak np. Saxon, Accept, Pretty Maids, Motley Crue czy Billy Idol. Muzyka ta rozładowuje nieco ten złowrogi klimat, ale tworzy za to film bardziej widowiskowym. 



Film zebrał mieszane recenzje. Z jednej strony jest to ciekawie zapowiadająca historia, która w trakcie filmu zamienia się w walkę grupki osób o przetrwanie. Ogląda się go bardzo przyjemnie. Wartka akcja, a także świetne zdjęci i efekty specjalne wzbogacone bardzo dobrą muzyką nie pozwalają się nudzić podczas oglądania filmu. Jest to wielka masakra jaką demony dokonują na widowni kina. Dla niektórych na pewno będzie to film obrzydliwy, ale myślę, że dla fanów włoskiego kina grozy to pozycja obowiązkowa i nikt nie będzie zawiedziony po seansie.

8 komentarzy:

  1. Film Bavy juniora wypada bardzo dobrze, traktując jednak samą intrygę jako punkt wyjścia do ukazania efektów specjalnych Stivalettiego. Trzeba przyznać, że Włoch przyłożył się do nich mistrzowsko - krew leje się strumieniami, przemiany ludzi w mordercze potwory są świetnie ukazane, zaś narodziny demona prosto z ciała jednej z ofiar to jedna z najbardziej pamiętnych scen w horrorze lat 80-tych, porównywalna z podobnym efektem Roba Bottina w The Thing Carpentera. W początkowych scenach, świetnie budujących klimat obrazu, podpartych znakomitą muzyką Simonettiego, czuć rękę Argento - to mógłby być jego kolejny obraz. Potem jednak fabuła oddaje miejsce efektom specjalnym, koncentrując się na próbach obrony przed potworami, zabarykadowanych wewnątrz kina ludzi, w rytm ówczesnych przebojów muzyki metalowej. W rytm odcinanych kończyn, zagryzanych gardeł, i całej tej krwawej masakry przygrywają nam Accept, czy Saxon - niekoniecznie jest to trafiony pomysł, gdyż niepotrzebnie rozbija mroczny klimat, puszczając oko do nastoletniego widza; do niego zresztą adresowany jest obraz, choć i fani bardziej tradycyjnego horroru odnajdą dla siebie kilka ciekawych scen - sekwencja początkowa, powolne pojawianie się demonów w korytarzach kina, czy choćby plakaty znakomitych obrazów - Four Flies on a Grey Velvet Argento, czy Nosferatu - Phantom Der Nacht Herzoga przypominają nam o jego pomysłodawcy. Kolorystyka niektórych ujęć jest w stylu Argento, a zatem w stylu Bavy seniora; oddanie hołdu ojcu poprzez oddanie hołdu koledze - zabieg wielce trafiony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Film się ogląda przyjemnie przede wszystkim ze względu na przedstawione sceny i efekty specjalne. Co do muzyki metalowej to myślę, że rozładowała napięcie i dała miejsce szybszej akcji, która w połączeniu z efektami specjalnymi jest najmocniejszą stroną filmu. Myślę, że Bavie chodziło o widowisko, a nie o film ambitny nad którym się trzeba zastanawiać. I to wyszło mu idealnie. Ręka Argento jest wyraźnie widoczna w filmie i to oceniam zdecydowanie na plus.

      Usuń
  2. Wstyd, ze jeszcze nie widzialam. :( Ale Twoje screeny mnie do tego zachecaja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie musisz jak najszybciej nadrobić zaległości. To jest podstawowa pozycja z filmografii Lamberto Bavy i jedna z podstawowych włoskiego horroru.

      Usuń
  3. Tak, ścisła czołówka włoskiego gore. Żałuję, że dopiero parę dni temu obejrzałam, bo to coś wspaniałego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam się, też jeszcze nie widziałam, ale zachęciłeś mnie do obejrzenia. Mam nadzieję, że jakoś szybko uda mi się go nadrobić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądaj jak najszybciej. Takie zaległości nie mogą czekać.

      Usuń