czwartek, 23 lipca 2015

Nove ospiti per un delitto - Nine Guests for a Crime

Witam
Kolejna nowa twarz na blogu - Ferdinando Baldi.


Jedyne giallo w karierze Baldi nakręcił w 1977 roku. Był to thriller „Nove ospiti per un delitto” („Nine Guests for a Crime”).




Ferdinando Baldi był włoskim reżyserem i scenarzystą, który w karierze nakręcił prawie czterdzieści filmów. Pracę w filmie rozpoczął w 1953 roku od filmu „Il prezzo dell'onore”. Zarówno wyreżyserował film jak i napisał do niego scenariusz. Do końca lat 80-tych regularnie tworzył filmy oparte w większości na scenariuszach nad którymi sam pracował. Większość jego filmów stanowiły westerny, filmy przygodowe oraz akcji. W roku 1963 był współproducentem filmu „La frusta e il corpo” („Bicz i ciało”) wyreżyserowanego przez Mario Bavę. Ostatni swój film wyreżyserował w 1988 roku. Był to nakręcony w Koreii Północnej „Missione finale”. Po tym filmie reżyser wycofał się z kina. Zmarł 12 listopada 2007 roku w Rzymie.



Thriller „Nove ospiti per un delitto” swoją premierę miał 12 stycznia 1977 roku. Zdjęcia kręcone były w Rzymie oraz w Sassari na Sardynii. Bardzo ciekawy scenariusz jest dziełem Fabio Pittorru. Ten włoski scenarzysta i reżyser zaczynał od filmów dokumentalnych. Po wyreżyserowaniu trzech do których napisał również scenariusze, skupił się już wyłącznie na pisaniu. Napisał scenariusze do kilku filmów giallo, więc na blogu zdecydowanie się pojawi. „Nove ospiti per un delitto” był ostatnim filmem grozy do jakiego napisał scenariusz. Później większość stanowiły scenariusze dla telewizji, przede wszystkim do seriali. 



Akcja filmu rozgrywa się na wyspie, gdzie dziewięciu członków rodziny ma spędzić dwa tygodnie. Od samego początku ktoś jednak chce zepsuć im ten pobyt. Ktoś morduje załogę jachtu, którym przybyli, a jacht kieruje na pełne morze z dala od wyspy. Następnie rozpoczyna polowanie na uwięzionych na wyspie...



Film „Nove ospiti per un delitto” jest bardzo ciekawym przykładem giallo. Jest to mało znane giallo, reżysera słynącego głównie z westernów i filmów przygodowych. Mimo, że Baldi nie miał doświadczenia w filmach grozy, to stworzył bardzo dobry thriller. Napięta akcja i wciągająca fabuła nie pozwalają się nudzić. Sceny morderstw zostały bardzo ciekawie przedstawione. Morderca dysponuje bardzo szeroki wachlarzem narzędzi i metod jakimi dokonuje swojego dzieła. Praktycznie każde morderstwo dokonane jest innym narzędziem zbrodni. Scenariusz przypomina powieść Agaty Christie „Ten Little Niggers” („Dziesięciu Murzynków”) z 1939 roku. Podobnie jak w powieści tak i tutaj na wyspie spotyka się grupa osób, która z biegiem czasu uszczupla się za sprawą tajemniczego mordercy. Od samego początku widać, że poszczególni członkowie rodziny nie przepadają za sobą (przede wszystkim przedstawiciele tej samej płci). Pozwoliło to wprowadzić wiele osób podejrzanych o zabójstwa. W zasadzie każdy członek rodziny w każdym momencie był potencjalnym mordercą. W filmie nie ma wprowadzenia, ani kolejno przedstawienia bohaterów akcji. Od razu widz zostaje wciągnięty w wir rodzinnych relacji, które są dosyć skomplikowane. Z biegiem akcji na jaw wychodzą kolejne niechlubne wydarzenia z przeszłości rodziny. 



Jeśli chodzi o obsadę to film prezentuje się bardzo dobrze. Prawie wszyscy aktorzy występujący w filmie w czasie jego kręcenia byli już bardzo doświadczonymi aktorami. Wielu z nich miało już na koncie występy w filmach grozy. Niektórzy z nich pojawiali się już w opisywanych na blogu filmach. Dana Ghia, czyli filmowa Elisabetta pojawiła się w „Una farfalla con le ali insanguinate” Duccio Tessari oraz „La morte negli occhi del gatto” Antonio Margheriti, w którym to też pojawił się grający Waltera - Venantino Venantini. Odtwórca postaci Lorenzo - John Richardson zagrał m.in. u Sergio Martino w „I corpi presentano tracce di violenza carnale”. Prawie każdy z aktorów jaki pojawił się w tym filmie jeszcze na blogu zawita. Obsada jest silną stroną filmu Baldiego.



Od pierwszych minut nastrój buduje muzyka skomponowana przez Carlo Savina. Znakomity kompozytor i dyrygent, który skomponował muzykę do ponad 170-ciu filmów. Współpracował m.in. z takimi reżyserami jak Jean-Jacques Annaud, Francis Ford Coppola, Roman Polański, Antonio Margheriti, Federico Fellini, Mario Bava. Na blogu pojawił się już za sprawą filmów „L'osceno desiderio” Giulio Petroni i „Nude... si muore” Antonio Margheriti. Zmarł w Rzymie w 2002 roku. Zdjęcia z kolei są zasługą Sergio Rubini. Ma on na koncie ponad 30 filmów, w tym parę thrillerów. Świetne zdjęcia krajobrazu wyspy przeplatają się z bardzo ciekawie przedstawionymi morderstwami. Film od strony wizualnej stoi na bardzo dobrym poziomie.



Ogólnie film jest bardzo dobrym thrillerem. Kolejny przykład giallo mało znanego ale za to bardzo solidnego. Wciąga widza od samego początku. Z zaciekawieniem śledzi się poczynania grupki osób uwięzionych na wyspie. Jedynym mankamentem jest dosyć łatwe odgadnięcie tożsamości mordercy. Jednak mimo to film ogląda się bardzo przyjemnie. Na uwagę zasługuje sama rodzina oraz relacje jakie panują pomiędzy jej konkretnymi członkami. Zarówno fani giallo jak i thrillerów nie będą rozczarowani.

2 komentarze:

  1. Sposób przedstawienia rodziny i panujących w niej relacji pokazuje, iż każdy może być zarówno ofiarą i jak mordercą. Niektóre sceny czy ujęcia trwały jak na mój gust zbyt długo, a nie wpływały na wprowadzenia żadnego napięcia, nie poprawiały też widowiska. Film dobry ale nie powalający na kolana.
    Pozdrawiam
    E*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybkiej akcji faktycznie trochę brakowało w filmie. Reżyser postawił raczej na spokojny i powolny rozwój wydarzeń. Rodzina w filmie była bardzo ciekawa. To jedna z tych gdzie każdy każdego może zabić, a pozostali się tym wcale nie zmartwią.
      Pozdrawiam

      Usuń